Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
Odgłosy przyrody, dźwięki wydawane przez zwierzęta czy też z pozoru zwykły gwar ulicy... Wielu artystów, poszukując nowych muzycznych brzmień, sięga po coraz bardziej abstrakcyjne rozwiązania. Co prawda wymienione przeze mnie przykłady, dziś nie dziwią już nikogo, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu, nikt nie wyobrażał sobie, aby w utworze zawrzeć, np. dźwięki wydawane przez kasy fiskalne. A jednak w 1973 roku, Brytyjczycy z Pink Floyd zdecydowali się na takie posunięcie, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Początek numeru „Money”, to jeden z najbardziej charakterystycznych wstępów w historii muzyki rozrywkowej, który stał się prawdziwym hymnem wszystkich miłośników pokera i innych gier pieniężnych.
Dwadzieścia siedem lat po wydaniu kultowego albumu „The Dark Side of The Moon”, światło dzienne ujrzał krążek „Black&Blue”, amerykańskiego boysbandu Backstreet Boys. Oczywiście porównywanie obu płyt nie ma najmniejszego sensu, niemniej jednak mają one ze sobą coś wspólnego. Podobnie jak wcześniej Brytyjczycy, Amerykanie zdecydowali się wykorzystać w jednym z nagrań dźwięk, którego próżno szukać u innych wykonawców – pierdnięcie. Co prawda wcześniej, kilku artystów eksperymentowało z bąkami i beknięciami, ale zazwyczaj były to jedynie symboliczne wstawki i wygłupy w trakcie prób. W przypadku numeru „The Call” grupy Backstreet Boys, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Albowiem owe pierdnięcie, jest głównym beatem tego utworu.
Wydaje mi się, że Howie za bardzo się spiął i cała energia, wraz z powietrzem, została oddana niekoniecznie przez ten otwór, który chciał. Kiedy zaczął śpiewać linię melodyczną, nagle puścił bąka. O dziwo był on utrzymany w tonacji i rytmie. Później Max przekształcił jego wyczyn w solidny basowy beat, który trafił do utworu. - powiedział magazynowi Billboard AJ McLean.